Morsowanie – przełamywanie własnych słabości, a nie sposób adaptacji do zimna
Uważam, że morsowanie, czyli kąpiele zimowe, to bardziej kwestia przełamywania psychicznych barier, niż treningu, który ma nas przystosować do zimna. Kąpiel zimą w Bałtyku zawsze kojarzy mi się z odczuciem zimna i mimo że 3 lata temu morsowałem regularnie, przynajmniej 1-2 dni w tygodniu po kilka minut (2 do 5), to nie zauważyłem u siebie jakiejś szczególnej poprawy pod względem przystosowania się organizmu do niskich temperatur.
Kiedy wchodziłem do wody pod koniec sezonu, było mi prawie tak samo zimno, jak za pierwszym razem. Znaczna zmiana zaszła natomiast w mojej psychice. Po kilku wejściach do zimnej wody nastąpiło przełamanie psychiczne, przezwyciężenie własnych słabości, dzięki czemu odczucie zimna stało się łatwiejsze do zaakceptowania. Zauważyłem również pewien wzrost wydolności fizycznej, który być może był powiązany z bieganiem - sportem, który uprawiam regularnie oraz zwiększenie odporności organizmu na choroby. Na pewno morsowanie ma duży, pozytywny wpływ na zdrowie, stanowi doskonały trening dla układu krwionośnego, ale moim zdaniem przecenia się jego wpływ na adaptację organizmu do niskich temperatur.
Przypatrzmy się bliżej Eskimosom. Kiedy przeprowadzano badania nad ich fizjologią, stwierdzono, że nie są oni wcale przystosowani do zimna, a raczej do klimatu tropikalnego. Eskimosi funkcjonują w swoistym kokonie – ciepłe ubrania, igloo czy cały system postępowania z zimnem, a ich ciało posiada cechy charakterystyczne dla ludzi żyjących w klimacie tropikalnym. Złudne jest myślenie, że samo przebywanie w zimnie automatycznie powoduje adaptowanie się organizmu do niego. Otóż nic podobnego. Chodzi bardziej o wypracowanie systemu postępowania z zimnem, co powiązane jest ze sferą psychiczną. Podam taki przykład: jeżeli włożylibyśmy palec do gorącej wody i przez dłuższy czas próbowali zwiększać jej temperaturę do 60, 70, 80 aż do 100 stopni, to nawet przez wiele lat takiego treningu nie doprowadzimy do wzrostu adaptacji organizmu na wysokie temperatury.
Myślę, że całe nasze ciało: skóra, naczynia krwionośne, serce – jest przystosowane do życia w klimacie umiarkowanym. Oczywiście w pewnym stopniu taka adaptacja organizmu do niskich temperatur następuje, natomiast nie należy tego przeceniać. Ludzie zbyt wielką wagę przywiązują do strony fizycznej morsowania, a zbyt małą do psychicznej. Obcowanie z zimnem daje nam bardzo dużą możliwość manewru, właśnie w sferze psychicznej.
Marek Kamiński dla morsowanie.info
Marek Kamiński - podróżnik, polarnik, pierwszy i jedyny człowiek na świecie, który zdobył oba bieguny Ziemi w ciągu jednego roku bez pomocy z zewnątrz, żeglarz, pisarz, fotograf i przedsiębiorca.
Jest założycielem Fundacji Marka Kamińskiego, Instytutu Marka Kamińskiego oraz firmy Invena S.A. Włada ośmioma językami obcymi: angielskim, niemieckim, włoskim, francuskim, hiszpańskim, norweskim, rosyjskim i japońskim. Jest żonaty, ma dwoje dzieci. Mieszka wraz z rodziną w Sopocie.